Dzięki wielkiej uprzejmości Pawła (dziękówa!), który pożyczył mi swoją Meridę, udało się zadebiutować na łamach Masy Krytycznej. Trasa całkiem ciekawa, spod Dworca SKM przez Drogę Różową, dalej tylna część Orłowa. Następnie jak u Tolkiena: tam i nazad. Kończymy pod pomnikiem Abrahama (zawsze chciałem cyknąć mu foteczkę z tej perspektywy :)). Inicjatywa nad wyraz słuszna, choć ciężko wywróżyć z obłoconego łańcucha czy skuteczna. No i przydałaby się lepsza frekwencja. I ta orłowska mgła :)
W słuchawkach kilka płyt Entombed i solowy Hammill.
Komentarze
Prześlij komentarz