Generalnie Madzię uwielbiam za dwie rzeczy. Po pierwsze: lubi "Moving Pictures" Rush. A to się liczy. Bardzo. Po drugie: jest dość uparta. No i jak się uparła, żeby dzień w dzień śmigać na rowerze z korpo, to śmiga dzień dzień na rowerze z korpo. A pogoda nie rozpieszczała, nie nie. Dziś w końcu udało nam się zgrać i spotkać na granicy Gdańska właściwego i jego marchii północnej, zwanej, przez głównie emerytowanych autochtonów, Sopotem. Ciepło, słońce świeci, piąteczek, ludzi umiarkowanie, słowem małe wakacje. Popołudnie zakończone w najlepszym ze sklepów :)
Bileterii właśnie strzelił gola.
A jutro zapowiada się ciekawy dzień. Wizytacja nowej knajpy "Śródmieście", otwarcie Infoboxu (ciekawe, czy dissy zasłużone) i wieczorny koncert w Desde. Okazja by spalić lokalny kościół więc będzie.
PS A tak po prawdzie to Madzie uwielbiam za milion rzeczy, ale tu nie o tym dziś :)
<3
OdpowiedzUsuńa który to najlepszy ze sklepów?
Aldek :)
OdpowiedzUsuńAldek najlepiej! I dzięki za P.S. bo już się martwiłam w trakcie czytania, że tylko dwie:)
OdpowiedzUsuń