Trafił się jeszcze jeden słoneczny, z małymi opadami, ale co tam, weekend. Wypełniony jazdą na rowerze, robieniem panoramek, bo czemu nie, sentymentalnymi rozmowami o dzieciństwie i Gdyni (wreszcie ktoś mnie rozumie:) ) i rodzinnymi ałaszoimieninami. No i odłożone od czwartku świętowanie po zwycięstwie w Bełchatowie, bo mówiąc babcią Wandą: człowiek się cieszy jak Arka wygrywa. :) Dziś kolejny etap przeprowadzki, nie tak wyczerpujący jak w czwartek.
Pani sędziuje :)
Pierwsze zdjęcie mi robi!
OdpowiedzUsuń