emptiness will eat the witch



Zielona Góra jest miasta po pierwsze brzydkim, po drugie kompletnie bezsensownym. Jej istnienie jest równie zbyteczne, co istnienie niemieckiego rocka gotyckiego, albo Ruchu Odnowy w Duchu Św. Przynajmniej. Ok, będę miał do tej mieściny pewien rodzaj sentymentu, niczym do ospy przechodzonej w dzieciństwie. Ale dobrze, że to już po wszystkim. Przyznam jednak, że mają tam dwie sympatyczne rzeczy: wyborne flaki z boczniaków oraz Cafe Jóźwiak, co widać poniżej.
Za tydzień wraca najlepsza liga świata, za dwa tygodnie mecz w Gdyni. W końcu. Okaże się na ile mocne okazały się, póki co imponujące wzmocnienia.
Przeżyłem czystki etnicze w WP. Choć to raczej wyrok odroczony.
W słuchawkach: Sun Kil Moon – Benji, świetna płyta, , The Body – All Shall Die Here, Converge – Live at the BBC oraz powtórka z Fugazi, jak leci.


































I jeszcze z wyjazdu na Ulver :)


Komentarze

  1. prawie w nosie ;) poza tym to dotrze że już po Zielonej niech spirdla teraz jedynej zielonej jakiej chcemy to wiosna :)
    no i cukiernia jóźwiak jest na wypasie musze tam kiedyś się pojawić i zebrać haracz :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz