Sezon wakacyjno-urlopowy powoli dobiega do końca, szkoda to wielka, bo znów się okazało, że niewiele trzeba, by lato było udane. I to udane mimo sporych zmian, czasem dość drastycznych i bolących, ale koniecznych wielce. Zdarza się.
Sportowych emocji ciąg dalszy. Weganka (i to ze Starogardu!) zdobywająca brązowy medal w pięcioboju to absolutna cudowność nad cudownościami, wszystko cudowność. Żal nieco ręcznych, ale powiedzmy sobie szczerze, nie zasłużyli na medal.
No i Arka, lepszego startu nie można było sobie wymarzyć. Oraz tak: wygrana z Legią na Łazienkowskiej. Do końca życia będę pamiętał, co wtedy, z kim, a także gdzie robiłem. Sztos!
Zamiast pisać, idę się napić cytrynówki, czego i wam życzę, sveikatą!
A było tak:
Komentarze
Prześlij komentarz