piątek, 4 października 2013

From Here You'll Watch the World Go By



Nie mógł się bardziej pomylić szanowny kolega Paweł w ocenie koncertowego potencjału dziarskich Szwedów z Brimstone Days. To znaczy mógł się bardziej pomylić, kibicując cegłojebom albo zostając cheerleaderką z Sopotu. Chłopaki na żywo dają radę, nawet bardzo dają radę, wtórne to okrutnie, ale cieszące się ich mordy to jasne zaproszenie do zabawy.

Przy dyskusji o stanie kultury, ulubionych książkach i filmach, zeszliśmy na Tomka Beksińskiego, to już 14 lat minie, przerażające z lekka. Ale z Piotrem doszliśmy do wspólnego wniosku, że Beksa obok promowania ton złej muzyki, sporej garści jeszcze gorszej muzyki, zasługi ma poważne. Bo oprócz tłumaczenia Monty Pythona i Bondów to przede wszystkim promowanie muzyki z przełomu lat 60 i 70, czyli wtedy, gdy wydarzyło się to najważniejsze. Ale padła też inna nazwa. Legendary Pink Dots. Czyli szaleńcy odpowiedzialni za jedną z najlepszych płyt lat 90tych, a może i najlepszą (obok Laughing Stock) w 91?  Wieczór zakończony najbardziej okrutnie okrutnymi sucharami.  Że też Kacza nie wyschła :)

 A obok pracy na Do Studentki foodtrucka postawili z falafelami :)
Jutro mecz Arki, w niedzielę Pchli Targ i może New Model Army. W słuchawkach na turbowkurwa epki The Armed.







5 komentarzy:

  1. no czyli się nie pomyliłem za bardzo, bo chyba nie miałem ochoty na coś wtórnego i przewidywalnego ale ciesze się że Tobie się podobało Michale :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 ostatnie fotki wymiatają!
    i chodz na NMA :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pawle, znajdź mi coś nie wtórnego :) Ivetta nie wiem, trochę kasa, trochę inne względy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pewnie że trudno ale może być ciekawiej lub mniej, TBD było dla mnie właśnie takim mniej ale tak jak mówiłem ciesze się że Ty dobrze się bawiłeś

    OdpowiedzUsuń