środa, 20 listopada 2013

call it synchronicity call it deja vu

c
 Please The Trees jak zawsze kapitalnie. Uwielbiam tego szamana Havelke miłością czystą odkąd usłyszałem "Inlakesh" :). Może i czasem udaje Edwardsa, ale co złego jest w udawaniu Edwardsa? Właśnie. Peter na supporcie jak zwykle klasa. Facet młody, bez kompleksów, świadomy tego, co robi i co chce osiągnąć. Plus świetny głos.

Minusy? Frekwencja, oczywiście że frekwencja. TAKI zespół, a ludzi brak. Szkoda. Kto nie był, ten wąs Artura Zawiszy, ten pryszcze Krzysia Bosaka, ten bose stopy Wojtusia Cejrowskiego.

Za to w robocie wysyłają na urlopy. Człowiek sobie kitra, żeby mieć na rok przyszyły a tu takie coś. Szczególnie, że pora roku jest jaka jest, planów brak, do tego ruszamy z Santa Helpers. Trudno, idę posłuchać Fugazi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz