czwartek, 28 listopada 2013

the heaviest matter of the universe


Z rzeczy, które nie są sprawami życia i śmierci, tylko znacznie poważniejszymi. Arka skończyła rundę jesienną w okrutny sposób, no ale do tego już się dawno przyzwyczaiłem. Ale Arka to Arka. To nie siatkówka. Kobiet. W Gdańsku. :)

Pamiętam, że jak mówiono mi, że są ambicje, żeby B90, wtedy w powijakach, było najlepiej nagłośnioną salą koncertową, to troszkę kpiłem, szydziłem, niedowierzałem. Odszczekuję. Po koncercie, fenomenalnym, Young Gods wszystko jest już dla mnie jasne.

Od poniedziałku urlop, tydzień, ale zawsze, trzeba też w końcu naprawić ałaszomobile. I pospać.

Dziś drugie urodziny Music Is The Weapon. Czas mknie!

W słuchawkach: Satyricon "Rebel Extravaganza", Ulcerete "Vermis", Pelican "Forever Becoming", Oransi Pazuzu "Valonielu".

Czytane: "Bezcenny" Miłoszewskiego.

Oglądane: nic, ale przyjmuje polecenia.

Pieseł w oknie :)










1 komentarz:

  1. oo, nowy design ;) na rss nie było widac ;)

    i dobrze ze piszesz :)

    OdpowiedzUsuń