wtorek, 3 grudnia 2013

we started from the end


Krótki grudniowy urlop, czy potwierdzenie pierwszego prawa turystyki: jak mieszkasz w Gdyni, to nie trzeba wyjeżdzać, bo cały rok się jest na wakacjach. Grzech nie skorzystać i ze słońca, i ze sprzyjającej aury, czyli proszę o wybaczenie, ale będą zdjęcia znad morza (a że litościwy jestem, to i tak nie wszystkie). Bo jak mówi Paweł: mieszkam w Gdyni, to robią zdjęcia morza. Proste. Jakbym mieszkał w Sopocie, to bym robił zdjęcia warszawiakom, jakbym mieszkał w Gdańsku to bym robił betoniarkom, albo opakowaniom po budyniu.

Madziula właśnie doniosła, że przyszły bilety na Nine Inch Nails. A więc Berlin. Gut. sehr gut.







Bunkier zwaliliśmy rok temu, jak stał w wodzie, tak stoi, pani rzecznik szczurkourzędu mówiła, że to będzie atrakcja turystyczna.



A to jeszcza z urodzin Music is the weapon. Typowa fejsbukująca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz