piątek, 25 kwietnia 2014

the same deep water as you


Ależ mi brakowało wycieczek rowerowych. Ta trochę z przypadku, bo jechałem i jechałem a tu nagle nastąpił Meksyk, po Meksyku pola, łąki i lasy i już Rumia. Później Chylonia, no i nie mogłem się oprzeć się wizycie na Zamenhofa. Przy okazji przypomniało mi się, jak się zgadywaliśmy na wycieczkę krajoznawczą, żeby Ivetta ogarnęła nieznane sobie dzielnicy Gdyni! Przypomniała mi się też koncepcja focenia Nowego Portu, a to najlepsza z dzielnic Danziga. Przypominam się. I nie ma że nie ma czasu albo że kolacja :)
W słuchawkach towarzyszył mi Hawkwind, akuratnie to wizyty na Zamenhofa.

Dziś koncert Biosphere w Łaźni. Jutro Arka w meczu na szczycie, choć o idiotycznej porze. Z Łęczną zagrali kapitalne 80 minut. A Szwoch będzie gwiazdą na weście. Na bank.

Slayer wypuścił nowy kawałek. A nie powinien.




























2 komentarze:

  1. Achhhh... moja dzielnia :) Chylonia! aż się łezka w oku kręci
    poza tym gdzie to? http://3.bp.blogspot.com/-yMLvBtsOn1o/U1onUwj99TI/AAAAAAAABrU/5otAYSputtg/s1600/DSC_2414.jpg
    no i ja na wycieczkę do NP cały czas chętny więc za kolacje masz bęcki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie z tym zwiedzaniem! Wiesz, że ja w sobote pierwszy raz(!) byłam na Polance Redłowskiej? koniecznie! a chodzić lubię. Z rowerem tez sie moge zaprzyjaźnić!
    no i skoro Ci się przypomniało to już nie am wyjścia.
    Ja pamiętam, ze 2 lata temu umawialiśmy sie na obiad na wiosnę ;)

    OdpowiedzUsuń