czwartek, 1 maja 2014

white light from the mouth of infinity



9 lat życia, z malutką przerwą, za mną. Trochę żal, trochę niepewność, na pewno duża ulga. Bo to już nie ta sama firma co kiedyś, ziomków co raz mniej, korpo pełną gębą i plus nowi właściciele troglodyci. Szkoda dawnej atmosfery, szkoda ludzi. Cóz. Wakacje :)

Sporo się działo w ostatni weekend kwietnia: koncerty, imprezy, wycieczki, mecz Arki z Bełchatowem, trzęsienie dupą na Wieżycy, koza, wino pite z gwinta, na pohybel Kurwinowi, pyszne pierogi, wyborna zupa kurkowa. I foty przyczepek, ciekawy jestem czy Paweł się na mnie już wkurwił, czy się dopiero wkurwi za spamowanie :). Ale mam jeszcze jedną, taki, nomen omen, wehikuł czasu.

W słuchawkach nowe płyty Wovenhand i Mars Red Sky.




























1 komentarz:

  1. się nigdy nie wkurwie :))) bardziej mi szkoda że te przyczepki tak daleko ;) no i pozdro!

    OdpowiedzUsuń