poniedziałek, 9 lutego 2015

our eagles become our vultures


Nie rozpieszcza zima w tym roku. Żeby nie było, nie cierpię, ani jesieni, ani zimy, bo tylko lato się liczy (i ewentualnie wiosna). Ale jak już bozia umieściła nas w takiej a nie innej strefie klimatycznej, to przynajmniej niechaj będzie te minus 10 i śnieg, a nie coś, co mamy teraz a jest odpowiednikiem niemieckiego rocka gotyckiego - ani to estetyczne, ani komukolwiek potrzebne. Plus jedyny, że nad morzem zawsze ładnie. I proszę nie mówić, że to zatoka, bo zatoka to część morza, a jak tego nie wiesz toś z Włocławka i znasz się tylko na keczupie (żeby znów nie było: bardzo lubię sporo osób z Włocławka). Tak więc pogoda idealnie sprzyja deprze i samotności, pomaga jedynie nowy Napalm, Furia oraz książka o Rumunii, którą czytam, choć też przygnębiająca, bo o czasach komunistycznych, za to język i styl bezbłędny. Oraz polecam "Ziarno prawdy", fanem książkowej trylogii jestem, a teraz się film pokazał i jest dobry oraz jest Więckiewicz. I Sandomierz niczym skandynawska mieścina a nie jak w Padre Matteo :).

The Lowest który raz? Trzeci raz i bardzo na temat, krótko i treściwie.







5 komentarzy:

  1. ej zajebiście że blog wrócił :) poprzedni post przegapiłem ale dwa razy tego błędu się nie popełnia. tak więc czad
    a jaką książkę o Rumunii? Rejmerowej? Jeśli nie, to ja polecam bardzo. Za trafne spostrzeżenia klimatyczne przybijam 5ke

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki Paweł! Tak, chodzi o Rejmerową, dostałem na urodziny, ale dopiero teraz się dobrałem, dobra rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja za trylogię sie zabrałam. 1/3 za mną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń