piątek, 28 lutego 2014

emptiness will eat the witch



Zielona Góra jest miasta po pierwsze brzydkim, po drugie kompletnie bezsensownym. Jej istnienie jest równie zbyteczne, co istnienie niemieckiego rocka gotyckiego, albo Ruchu Odnowy w Duchu Św. Przynajmniej. Ok, będę miał do tej mieściny pewien rodzaj sentymentu, niczym do ospy przechodzonej w dzieciństwie. Ale dobrze, że to już po wszystkim. Przyznam jednak, że mają tam dwie sympatyczne rzeczy: wyborne flaki z boczniaków oraz Cafe Jóźwiak, co widać poniżej.
Za tydzień wraca najlepsza liga świata, za dwa tygodnie mecz w Gdyni. W końcu. Okaże się na ile mocne okazały się, póki co imponujące wzmocnienia.
Przeżyłem czystki etnicze w WP. Choć to raczej wyrok odroczony.
W słuchawkach: Sun Kil Moon – Benji, świetna płyta, , The Body – All Shall Die Here, Converge – Live at the BBC oraz powtórka z Fugazi, jak leci.


































I jeszcze z wyjazdu na Ulver :)