piątek, 25 kwietnia 2014

the same deep water as you


Ależ mi brakowało wycieczek rowerowych. Ta trochę z przypadku, bo jechałem i jechałem a tu nagle nastąpił Meksyk, po Meksyku pola, łąki i lasy i już Rumia. Później Chylonia, no i nie mogłem się oprzeć się wizycie na Zamenhofa. Przy okazji przypomniało mi się, jak się zgadywaliśmy na wycieczkę krajoznawczą, żeby Ivetta ogarnęła nieznane sobie dzielnicy Gdyni! Przypomniała mi się też koncepcja focenia Nowego Portu, a to najlepsza z dzielnic Danziga. Przypominam się. I nie ma że nie ma czasu albo że kolacja :)
W słuchawkach towarzyszył mi Hawkwind, akuratnie to wizyty na Zamenhofa.

Dziś koncert Biosphere w Łaźni. Jutro Arka w meczu na szczycie, choć o idiotycznej porze. Z Łęczną zagrali kapitalne 80 minut. A Szwoch będzie gwiazdą na weście. Na bank.

Slayer wypuścił nowy kawałek. A nie powinien.




























wtorek, 22 kwietnia 2014

the music of the future will not entertain


No i po świętach, czyli weekend gdyńsko-gdańsko-kociewski, czyli spacery, pikniki, nieudane zwiedzanie wieży widokowej, wizyta w Biedrze, nieudane jedzenie pierogów, za to udane jedzenie bakłażana, obchodzenie świąt bez obchodzenia świąt, zwiedzania Kartuz, grillowanie, piwa picie, śpiewanie Budki Suflera, focenie bud, rozmowy o muzyce i snucie planów.  I o by na tym nie koniec, oby na tym początek. Szczególnie, że pogoda zaczyna dopisywać.