poniedziałek, 29 lipca 2013

Let's bring this city to life - to light - tonight


Pierwszy dzień urlopu, czyli zakupy śniadaniowe w Aldku, Floydzi w Pompejach i lenistwo z lekka. Weekend udany niczym nowa płyta All Pigs Must Die (posłuchaj), głównie w Kolibkach, czyli niesamowicie niewykorzystane miejsce, Panie Szczurek żadnego apartamentowca, bo wparuję do urzędu i zrobię gdyńską masakrę piłą łańcuchową. Kapitalnie pasuje tam Globaltica, zacna impreza wielce, choć muzycznie to mecz Bałtyku, czyli nie da się znieść bez ironii. Za to drożdżowe babeczki, nie ze sklepu, gra w makao i cudowna pogoda.

Trzy dni do wyjazdu na Offa.














poniedziałek, 22 lipca 2013

It Took The Night To Believe

Ciężki to czas, gdy z utęsknieniem wypatruje się urlopu, krótkiego bo krótkiego, ale zawsze, a do tego tego składasz modły do starożytnych kaszubskich bóstw, by nic złego się nie wydarzyło. W czwartek koncert Brodki, która potwierdziła to, co do tej pory o nie myślałem, więc mogę mieć rację :). Cieszy fajna prezentacja Arki i zapowiedź walki o Ekstraklasę. Natomiast sobota to wycieczka śladami nowych gdyńskich murali, z punktem kulminacyjnym w postaci przejażdżki wysłużonym Ikarusem, jakby znów był 1985! Na deser fala odwołań: najpierw ksiądz (jakiś lepszy cwaniak), potem Januszom odwołali Barcelonę na PGR Arenie, a na końcu nudny projekt Thoma i Flea. Radość by mi wielką sprawiło, gdyby nie odbył się czwartkowy recital na narodowym jakiegoś brytyjskiego boysbandu :)

W słuchawkach: All Pigs Must Die "Nothing Violates The Nature", Oathbreaker "Eros/Anteros" oraz nowa płytka These New Puritans.


























poniedziałek, 15 lipca 2013

This world is a place i won't miss


Kolejny weekend lipcowy odszedł w siną dal, czyli porcja kiepskich zdjęć ładnych ludzi z Soniacza :). Piątek to miłe zaskoczenie koncertem The Lowest na DIY, niezłe jedzenie, trochę merchu. Niedziela to przepyszny burger i koncert Patti Smith, tzn. Rykardy Parasol, na terenie marchii północnej miasta Gdańsk. Obiektywnie: miejsce kompletnie beznadziejne na taką muzykę, ale sama Rykarda wrażenie zrobiła spore. Do zapamiętania: nigdy, przenigdy, nawet ironicznie, nie pić więcej Tyskiego.

No a w sobotę pękła 14stka :)







poniedziałek, 8 lipca 2013

The stars are less bright tonight



I po Openerze. I po Rihannie. Wręcz dosłownie. Zastanawiam się, jaki może być przyszłoroczny line up i strzelam, że będzie marny niczym support Barbadoski. Albo jak i sama Barbadoska. Reasumując plusy dodatnie: kilka dobrych koncertów, kilka rozczarowujących koncertów, słabe piwo, dobre frytki, kiepska zapiekanka, browar w autobusie (choć będziemy u pani, noszq) i generalnie kapitalna atmosfera. Teraz czekanie na DIY i powoli, powoli, niczym szlachetny doom, na Offa.