czwartek, 26 lutego 2015

all i have i gave



Wyborny był to pomysł, by jednak wybrać się na koncert Crowbar do Ucha, jeden z najlepszych jakie ostatnio miałem. W końcu blisko, w końcu legenda. Jednocześnie miałem refleksję, że mimo swojego wieku, mimo setek widzianych koncertów, tysięcy przesłuchanych płyt, muzyka nadal wywołuje u mnie podniecenie i dziką radość. A nie ze wszystkim tak jest, bo na przykład nudzi mnie oglądanie sportu, tzn. oczywiście w telewizji, bo na żywo to inna inszość. A propos, za tydzień początek sezonu, kto nie na Arce ten dziwak.

Co do koncertu: udany nad wyraz, choć może na kolana nie powalił, ale był czad, ciężar i długie brody. Oraz świetne nagłośnienie. Na supporcie znany i lubiany Major Kong oraz szkopy z Iron Walrus (taki trochę Celtic Frost wannabe). A w sobotę Jarboe. Jest radość.

Niezwykle podoba mi się debiutancka płyta Sumac, czyli nowy projekt Turnera. Pamiętając o kapitalnym zeszłorocznym Old Man Gloom, skłonny jestem mu rozpad Isis i przymknąć lee oko, a przez prawe widzieć jak przez mgłę, nieszczęsny Mammifer, no ale czego nie robi się dla małżonki.

Na świecie burdel, sytuacja na Ukrainie co raz poważniejsza. Za to "Ida" z Oscarem, co wywołało rozkosznie cudowne wkurwienia niepokornych. A nic mnie tak nie bawi jak ich obolałe ze zgryzoty mordy.

Za to w Gdyni śmierdzi okrutnie, wysypali w porcie jakąś podejrzaną biomasę i ledwo sięto da wytrzymać. Jak bym chciał mieszkać w smrodzie to bym się przeniósł do mieściny na południe stąd, ale nie chce, bo po co.














poniedziałek, 9 lutego 2015

our eagles become our vultures


Nie rozpieszcza zima w tym roku. Żeby nie było, nie cierpię, ani jesieni, ani zimy, bo tylko lato się liczy (i ewentualnie wiosna). Ale jak już bozia umieściła nas w takiej a nie innej strefie klimatycznej, to przynajmniej niechaj będzie te minus 10 i śnieg, a nie coś, co mamy teraz a jest odpowiednikiem niemieckiego rocka gotyckiego - ani to estetyczne, ani komukolwiek potrzebne. Plus jedyny, że nad morzem zawsze ładnie. I proszę nie mówić, że to zatoka, bo zatoka to część morza, a jak tego nie wiesz toś z Włocławka i znasz się tylko na keczupie (żeby znów nie było: bardzo lubię sporo osób z Włocławka). Tak więc pogoda idealnie sprzyja deprze i samotności, pomaga jedynie nowy Napalm, Furia oraz książka o Rumunii, którą czytam, choć też przygnębiająca, bo o czasach komunistycznych, za to język i styl bezbłędny. Oraz polecam "Ziarno prawdy", fanem książkowej trylogii jestem, a teraz się film pokazał i jest dobry oraz jest Więckiewicz. I Sandomierz niczym skandynawska mieścina a nie jak w Padre Matteo :).

The Lowest który raz? Trzeci raz i bardzo na temat, krótko i treściwie.