poniedziałek, 25 kwietnia 2016

slow forever


Pojadę banałem. Tak, kuźwa, nie mogę uwierzyć, że w roku 2016 wciąż musimy walczyć o takie oczywiste rzeczy, jak prawa kobiet i demokracja.







niedziela, 10 kwietnia 2016

all out of time, all into space



Wiosna panie prezesie, tfu, sierżancie. No może kilka stopni mogłoby być więcej, ale jak tak myślę, to patrzę w tabelę... Po 40 (sic!) latach Arka na czele 1 ligi. Do awansu kroczek mały, ale trzeba go jeszcze zrobić, a potem będzie to, niechaj będzie moim guilty pleasure, bardzo guilty, o czym śpiewa i tańczy zespół, na którego czele stał swego czasu Paul Cookies. A co, wolno!

Koncertów też się trochę namnożyło, co cieszy wielce, ale chyba najbardziej wyczekuję Follakzoid i Rosetty.

Dziś 10 kwietnia, czyli zacna rocznica, zacna, ale niechaj niepokorni i patrioci się nie denerwują. Bo to dziś 5 lat od wyjazdu na Roadburn. A wyjazd to był udany niczym slalom prezydenta Andrzeja. I co ciekawe, mimo wielu późniejszych eskapad, pamiętam go bardzo dobrze, w zasadzie dzień po dniu. Tylko zdjęć nie mam, bo są w laptopie, który jest fucking dead. Zdarza się.

W słuchawkach nadal ostatni Deafheaven, niewiarygodnie wstrząsający nowy Cobalt i powtórka z Coltrane'a. Oraz całkowite uzależnienie od Walking Dead!